Dziewięć lat koszmaru frankowiczów. Teraz przyjdą lata tłuste?

Roman Przasnyski/AIP
Fot. Piotr Smolinski/Polska Press
Ostatni prezydencki projekt ustawy mającej przybliżyć rozwiązanie problemu kredytów walutowych, został skierowany do Sejmu niemal równo w dziewiątą rocznicę ustanowienia przez kurs franka szwajcarskiego najniższego w historii poziomu. Teraz powinno już być "z górki"? Raczej tak, ale łagodnie bowiem na razie najbardziej optymistyczne prognozy mówią o możliwości spadku kursu franka do około 3,50 zł.

W pierwszych dniach sierpnia 2008 r. kurs franka wynosił niecałe 1,96 zł, czyli osiągnął poziom najniższy w historii, a ściślej biorąc, od 1995 r. Przyjmując, że większość frankowych kredytów ma 20-letni okres spłaty, a najwięcej udzielono ich w latach 2007-2008 (w grudniu 2006 r. ich wartość wynosiła 58 mld zł, a w grudniu 2008 r. już 149 mld zł, czyli o 91 mld zł więcej), zobowiązanie przeciętnego kredytobiorcy powinno być mniej więcej o połowę niższe, niż dziesięć lat temu (przy systemie spłaty równych rat kapitałowych).

Problem w tym, że jest tak tylko biorąc pod uwagę kwotę wyrażoną we frankach. W przeliczeniu na złote, czyli walutę w której de facto dokonujemy spłaty, zadłużenie obniżyło się jedynie symbolicznie. Dla przykładu, równowartość 100 tys. franków w 2008 r. wynosiła 200 tys. zł, dziś 50 tys. franków jest warte 185 tys. zł. Owe 85 tys. nadwyżki „zawdzięczamy” wzrostowi kursu szwajcarskiej waluty z 2 zł do 3,7 zł, czyli o 85 proc. Biorąc do obliczeń kurs z okresu od stycznia do marca 2017 r. (4-4,1 zł), zadłużenie po dziesięciu latach spłaty znajdowało się nadal na takim samym poziomie, a nawet lekko przewyższało jego początkową wartość.

Jeśli dodać do tego systematyczny wzrost wysokości miesięcznej raty, wygórowane „spready” i spadek wartości kupionych na kredyt nieruchomości, otrzymamy obraz, na podstawie którego nietrudno odgadnąć nastroje panujące wśród posiadaczy kredytów we frankach i ich oczekiwania, nawet jeśli przez kilka lat pod względem poziomu raty, a więc kosztów kredytu, znajdowali się w lepszej sytuacji, niż zadłużeni w złotych (w efekcie korzystnej dla „frankowiczów” różnicy między stawkami LIBOR i WIBOR).

Bilans pierwszej połowy okresu spłaty zadłużenia jest bez wątpienia dla posiadaczy kredytów frankowych niekorzystny,

tym bardziej, że pierwszy gwałtowny wzrost kursu franka miał miejsce w 2009 r., a więc wkrótce po największej fali zaciągania zobowiązań. Pomijając kwestie „winy”, zgodności z prawem stosowanych przez banki rozwiązań i ich odpowiedzialności, które są przedmiotem postępowań sądowych, nie sposób nie zgodzić się, że zasadniczym źródłem problemów były wydarzenia i wynikające z nich zmiany tendencji na rynkach finansowych, których nie sposób było przewidzieć. Nie oznacza to jednak, że banki oraz instytucje nadzorujące i regulujące ich działalność, nie powinny były wykazać się większą przezornością. Trudno było zakładać, że kurs franka, po osiągnięciu historycznego minimum, utrzyma się na tym poziomie przez dłuższy czas lub obniży się jeszcze bardziej. Nie do końca trafny był także używany często przed dziesięciu laty argument, określający franka jako walutę charakteryzującą się wyjątkową stabilnością. Jeśli spojrzeć na historię jego notowań w dłuższym okresie, widać wyraźnie, że od początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku systematycznie zyskiwał na wartości, zarówno wobec euro (do 2002 r. wobec marki niemieckiej), jak i wobec złotego. Wyjątek w tej tendencji stanowiły lata 2003-2007, gdy frank wyraźnie się osłabił. Najdłuższy okres jego stabilizacji miał miejsce w latach 2012-2014 i nie był wynikiem „samoistnym”, czy działania sił rynkowych, lecz efektem ustalenia sztywnego parytetu franka wobec euro i utrzymywania go za pomocą interwencji walutowych, dokonywanych na dużą skalę przez szwajcarski bank centralny.
Pytaniem zasadniczym, o praktycznym dla posiadaczy kredytów we frankach znaczeniu, jest to, jak kurs tej waluty będzie zachowywał się w ciągu kolejnych dziesięciu lat, a więc

czy możliwe jest trwałe odwrócenie dominującej tendencji lub powtórka sytuacji z lat 2003-2007.

Choć od grudnia 2016 r. kurs franka obniżył się z 4,15 do 3,7 zł, czyli o prawie 11 proc., z dzisiejszej perspektywy trudno spodziewać się jego szybkiego powrotu w okolice 2 zł, a i taka tendencja nie byłaby w stanie w pełni zrekompensować zadłużonym poprzedniej „straconej dekady” (do spłaty po niższym kursie zostaje coraz mniej kapitału; zakładając, że frank osiągnie kurs 2 zł za dziesięć lat, to dotyczyć on będzie jedynie „resztówki” kapitału, sięgającej kilkuset franków). Oznaczałoby to spadek kursu franka o 46 proc., co wydaje się mało prawdopodobne i wymagałoby zaistnienia nadzwyczajnych okoliczności. W szczególności do jego realizacji niezbędne byłoby spełnienie kilku warunków, przede wszystkim wejście europejskiej i globalnej gospodarki w fazę wysokiego tempa wzrostu, brak poważniejszych napięć politycznych na świecie oraz zawirowań na rynkach finansowych, utrzymanie lub pogłębienie różnic między polityką pieniężną Europejskiego Banku Centralnego (rozpoczęcie wygaszania programu skupu obligacji i cyklu podwyżek stóp procentowych) a działaniami Banku Szwajcarii (utrzymanie ujemnych stóp procentowych lub powolny ich powrót w okolice zera oraz kontynuacja działań mających na celu powstrzymanie aprecjacji franka).

Dziewięć lat koszmaru frankowiczów. Teraz przyjdą lata tłuste?
Fot. Piotr Smolinski/Polska Press

Tym tendencjom musiałoby towarzyszyć umocnienie się złotego wobec głównych walut, w szczególności wobec euro, a mówiąc ściślej, jednoczesne umacnianie się złotego wobec euro i osłabianie się franka wobec wspólnej waluty (cenę szwajcarskiej waluty w złotych wylicza się dzieląc kurs euro w złotych przez kurs franka wobec euro; obecny kurs franka, czyli 3,7 zł to efekt podzielenia 4,245, czyli kurs euro w złotych przez 1,146 , czyli kurs euro we frankach). Umocnienie się złotego wiąże się ze spełnieniem kolejnej serii warunków, zarówno o charakterze wewnętrznym (dobra kondycja polskiej gospodarki i finansów państwa, polityka pieniężna sprzyjająca naszej walucie, czyli podwyżki stóp procentowych, korzystny bilans w handlu zagranicznym) jak i wynikających z sytuacji w otoczeniu oraz pozytywnego postrzegania Polski przez inwestorów zagranicznych, międzynarodowe instytucje finansowe i agencje ratingowe.

Na razie najbardziej optymistyczne prognozy mówią o możliwości spadku kursu franka do około 3,5 zł, co oznaczałoby zmniejszenie się wspomnianej przeliczeniowej wartości pozostałych do spłacenia 50 tys. franków do 175 tys. zł, czyli o kolejne 10 tys. zł oraz niewielkie obniżenie się miesięcznych rat.

Nadal pozostaje dylemat, czy pozostać przy franku, licząc na korzystne tendencje, czy przewalutować, realizując „stratę”

w wysokości 75 tys. zł, pozbywając się ryzyka niekorzystnej zmiany kursu franka, ale jednocześnie godząc się wzrost raty, wynikający z wyższego oprocentowania kredytu w złotych i ryzykując jej zwyżkę, mając na uwadze perspektywę podwyżek stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej. Pozostaje jeszcze sprawa możliwości negocjowania z bankiem kursu, po jakim przewalutowanie mogłoby nastąpić.

Do tej pory banki, nie mając jasności w wielu bardzo dla nich istotnych kwestiach z tym związanych, nie były skłonne do takich negocjacji. Prezydencki projekt, poza zwiększeniem pomocy dla kredytobiorców mających największe problemy ze spłatą, może ten moment przybliżyć. Służy temu propozycja utworzenia Funduszu Restrukturyzacyjnego, finansowanego ze składek banków, z którego będą mogły korzystać, wyrównując niekorzystne dla nich różnice te z nich, które dokonają przewalutowania kredytów. Projekt ustawy nie precyzuje zasad przewalutowania, częściowo odsyłając do mających powstać rozporządzeń regulujących ten proces, częściowo pozostawiając swobodę stronom, czyli bankom i ich klientom (przewalutowanie ma być dobrowolne, czyli wymaga zgody klienta).

Czytaj też:
Sejm uchwalił nowe prawo o szybkiej eksmisji na bruk. Czy teraz może ona spotkać każdego lokatora?

Sam ogólny mechanizm działania tego Funduszu powinien skłaniać banki do swego rodzaju konkurencji między sobą, której konsekwencją mogą być propozycje korzystne dla zadłużonych (składkę wpłacić muszą, a czy i ile z funduszu odzyskają, zależeć będzie od wartości kredytów, które uda się im przewalutować). Czy tak będzie w rzeczywistości i czy to rozwiązanie „zadziała”, pokaże czas. Zależeć to będzie nie tylko od banków, ale i od decyzji klientów, którzy też będą mieli dylemat.

Generalnie przewalutowanie powinno być tym bardziej korzystne, im niższy kurs franka na rynku (plus dodatkowy „rabat” wynegocjowany z bankiem). Jednak spadający kurs franka może skłaniać do zwlekania z decyzją, w nadziei że w przyszłości będzie jeszcze niższy. Biorąc pod uwagę nieprzewidywalność tendencji na rynkach walutowych, taka taktyka nie zawsze musi prowadzić do sukcesu.

Roman Przasnyski Główny Analityk GERDA BROKER

Obejrzyj wideo
60sekundBIZNESU - Dlaczego w Polsce tak ciężko prowadzić firmę?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze 17

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

c
chfwatch.blogspot.com
Zobacz na chfwatch.blogspot.com lub wyszukaj w Google chfwatch
T
Tonick
Najlepiej było w ogóle nie brać kredytu w walucie, pomijając już kwestie prawne, oczywistym są przecież wahania kursu, czyżby nikt z kredytobiorców sobie z tego sprawy nie zdawał? Pewnym wyjściem jest teraz wymiana PLN na CHF w e-kantorach, gdzie kurs zawsze lepszy jest niż w bankach, zobaczcie np. Gieldawalut.com, ale wiadomo i tak za 2 zł się już nie kupi.W każdym razie ok 70-100 zł można co miesiąc zaoszczędzić.
w
widz
Dopóki frank był po 2zł, jakoś nie słyszałem o źle skonstruowanych umowach, o oszustwach itp. Kurs się zmienił i nagle beczą jak barany.
Napisałem na facebooku wtedy tak.
Przed świętami sprzedałem 10 000 funtów po 5 zł. Dzisiaj funt jest po 5,6zł, więc żądam rekompensaty i postawienia kogoś przed sądem za to że kurs się zmienił.
S
Stan
Banki nic nie stracą poza niesłusznymi i nieprawnymi zyskami. Wypłacając kredyty banki prawie nie korzystają z posiadanych w skarbcu pieniędzy (tych co dają tam swoje oszczędności), tylko zaciągany jest wirtualny dług. Do tego bankowi wystarczy 3-5% wartości udzielonego kredytu.
S
Stan
DB za "TOKSYCZNE TRANSAKCJE HIPOTECZNE" zapłacił USA nie 2 mld a 7,2 mld USD
R
Rider10
Głównym problemem, o którym zbyt mało albo wcale nie mówią dziennikarze jest to, że Zarządy banków łamały nagminnie prawo zarówno polskie jak i europejskie stosując zakazane (abuzywne) klauzule, które czynią te wszystkie umowy jako niezgodne z prawem a wiec wymagane jest orzeczenie przez sądy albo rząd naszego kaczogrodu, że są nieważne i powinny być NATYCHMIAST rozwiązane - wtedy strony musiałyby zwrócić sobie nawzajem przekazane środki finansowe (kredytobiorca bankowi kwotę pozyczoną w PLN a bank kredytobiorcy zapłacone kwoty rat kapitałowo odsetkowych wraz ze spreadem) a na pozostałą do rozliczenia kwotę podpisać nową umowę kredytową na obecnych warunkach dla PLN >> prawda, że bardzo proste? Tylko jakoś Adrian i jego kolesie nie potrafią wpaść na ten pomysł i forsują jakieś kombinowane rozwiązania dla szczególnie pokrzywdzonych - znowu wiec bedzie subiektywna selekcja i kombinatoryka w stylu PIS-da.....ł
G
Gość
To może ktoś z ekipy Dziennika Bałtyckiego weźmie ode mnie kredyt, który w ramach promocji CHF za 3,50 zł o której piszecie, o tej rzekomej rewelacji, którego kapitał nawet przy tym cudownym kursie 3,50 zł wzrósł tylko o 150% REWELACJA! Czy wy umiecie tam liczyć?!
Z
Zosia co nie lubi niemca
Przewalutowanie nie prowadzi do niczego poza legalizacją tego ,że bank w umowie zaszył niezgodne z prawem zapisy i po takiej "restrukturyzacji" nie można domagać się usunięcia przez sąd niezgodnych z prawem zapisów. Wiec takie doradzanie panie główny analityku (z nazwy) jest mało warte. Aby o czymś pisać trzeba znać choćby podstawy problemu. Chociaż jak widać nie trzeba i każdy .... może pisać co chce. Bez urazy ale nie ma pan pojęcia o co w tym wszystkim chodzi lub dostał pan łapówkę od banku za stronniczy i nieprawdziwy komentarz do sytuacji. A to jest czyste ....stwo i oby panu i całej rodzinie zaszkodziło to co pan za to kupi.
Z
Zosia co nie lubi niemca
"Sam ogólny mechanizm działania tego Funduszu powinien skłaniać banki do swego rodzaju konkurencji między sobą, której konsekwencją mogą być propozycje korzystne dla zadłużonych" bzdura jakich mało. Mechanizm raczej skłania do wypowiadania umów bo pieniądze z funduszu trafia od razu z powrotem do banku. Potem taki kredyt zostaje w ok 70% spłacony przez komornika i na koniec sprzedany do windykacji zewnętrznej firmie. Bank ma 50-70% od komornika + to co klient już zapłacił czyli ok 150% wartości udzielonego kredytu. Co ma klient ? Zadłużenie (już zalegalizowane przez bank) dożywotnie + utratę wszystkiego. I banki dążą do tego. Np we włoszech bank ma obiowaizek czekania na raty rok. U nas po 1 miesiacu nieplacenia umowa kredytowa wygasa. KAzdy wie TAM, że 30lat to duzo i rózne rzeczy mogą sie wydarzyć. U nas jest dzungla gdzie zagraniczne firmy doja kazdego, bo u siebie nie mogą.
R
Rybak
A co z prawem w tym kraju ? PiS pokazał, że nie trzeba się do niego stosować i banki też się nie stosują do prawomocnych wyroków !!!! Wystarczy zamiast głupich ustaw zmusić banki karami finansowymi do respektowania wyroków polskich sądów !!!! i nic więcej.
Z
Zosia co nie lubi niemca
"nie sposób nie zgodzić się, że zasadniczym źródłem problemów były wydarzenia i wynikające z nich zmiany tendencji na rynkach finansowych, których nie sposób było przewidzieć. " ..... hmmmm, Dutsche Bank za manipulację LIBORem czyli za granie na walutach zapłacił ok 2 mld dolarów kar w USA i Europie. Aby manipulować trzeba kupować i sprzedawać. Najgorzej jak kredytodawca gra na forex'ie przeciwko swoim klientom sztucznie windujac kursy.
k
kredytobiorca
"jak to zrobił ORBAN" - a wiesz, JAK to zrobił? Zapewne nie wiesz, że przewalutowanie nastąpiło po z góry ustalonym, ale jednak RYNKOWYM i na ówczesny moment BIEŻĄCYM kursie.
R
Roma
Nie zapominajmy o reformie Balcerowicza, która setki jeśli nie tysiące osób spędziła do grobu! Dosłownie, M.in. Leppera. Dzięki jego chorym pomysłom musieliśmy płacić bankom horendalne odsetki od odsetek za kredyty których nikt z nami nie negocjowal!!! Jednostronna zmiana warunków umowy to chyba przestępstwo. Balcerowicz pod sąd!
A
AnnaT
No teraz to BEZFRANKOWICZE to będą mieli luksus.
Banki kredyt ,,frankowy,, dawały gdy CHF był po 2 lub 2,5pln /mimo że nigdy CHF nie miały/ a do tego na podstawie umów łamiących polskie prawo.....jednak to klienci mają ,, liczyć zyski,, gdy będą mogli oddac 3.5 pln za każdego fikcyjnego franka.
Gratuluję żelaznej logiki!
k
krecik
a sprawa jest prosta przekrĘt jak Amber Gold,mieszkaniĄ z dnia na dzień podrożałY o 100%,odsetki to przy tym wielki pryszcz,a żeby było ciekawiej bank nie miaŁ franków, developer i kredytobiorca franków nie widzieli na oczy,co wiec bank może stracić, ano NIC gdyż franków nie posiadał a stracić można tylko coś co się ma,bank wiec robiąc przekręt, w przypadku przewalutowania jak zrobił to premier ORBAN, może tylko nic nie zyskać za friko przez 30 lat PŁACENIA KREDYTÓW,ale nie STRACIĆ,o czym tak głośno pieją i żaden OBYWATEL RP za frankowiczów nie zapłaci ani złotówki o czym się też pisze i OBYWATELI straszy.
Wróć na strefabiznesu.pl Strefa Biznesu