Dolary tanie jak barszcz. A przynajmniej najtańsze od trzech lat

Arkadiusz Balcerowski/AIP
mat. prasowe
Początek września jest korzystny dla tych, którzy wybrali się właśnie na zagraniczne wojaże lub spłacają kredyty rozliczane w walutach. Złoty jest wyjatkowo mocny nie tylko wobec euro, franka szwajcarskiego i funta brytyjskiego, ale nawet wobec amerykańskiego dolara. Tak mocny wobec USD poprzednio był aż tyrzy lata temu. Co dalej?

Ostatnie godziny na rynku walutowym były niezwykle turbulentne.

Najpierw Europejski Bank Centralny nie zdołał zahamować aprecjacji wspólnej waluty, a następnie inwestorzy ruszyli do mocniejszej wyprzedaży dolara podczas sesji azjatyckiej. W obliczu takich okoliczności złoty umocnił się do dolara najbardziej od grudnia 2014 roku.

Pomimo usilnych starań osłabienia euro ze strony prezesa EBC, inwestorzy nie dali się nabrać, co w ostateczności przełożyło się na kolejną falę popytowa na rynku EURUSD.
O ile Draghi wyraził pewne obawy odnośnie do podwyższonej zmienności kursu walutowego, to bynajmniej nie powstrzymywał się od przedstawiania obecnego stanu gospodarczego w strefie euro niemalże w samych superlatywach. W dodatku zwrócić trzeba uwagę na ważny aspekt, iż aprecjacja euro wcale nie zawsze musi powodować osłabienie trendów inflacyjnych. W przypadku, gdy aprecjacja waluty generowana jest przede wszystkim przez pozytywny szok popytowy, wówczas może ona nawet podnieść presję cenową poprzez solidną perspektywę dla popytu wewnętrznego.

Choć ostatnie wzrosty na rynku euro były sterowane zarówno przez czynniki wewnętrzne jak i zewnętrzne, to relatywnie niewielka rewizja prognoz inflacyjnych na kolejne dwa lata może sugerować, że negatywny efekt mocniejszego euro na inflację wcale nie jest aż tak istotny.

Mając na uwadze czynniki zewnętrzne, jakie przyczyniły się do dynamicznych wzrostów na głównej parze walutowej, warto z pewnością odnotować spadek dochodowości z amerykańskiej obligacji 10-letniej z okolic 2,4 proc. do blisko 2 proc. w zaledwie kilka tygodni. Tak potężny ruch napędzany był słabszymi danymi makroekonomicznymi, ryzykiem związanym z potencjalnym osiągnięciem limitu zadłużenia oraz w ostatnich dniach z uwagi na szalejące na wschodnim wybrzeżu USA huragany. Choć niebezpieczeństwo paraliżu rządowego zostało odsunięte do połowy grudnia, to nadchodzący huragan Irma, mogący być nawet silniejszym od pamiętnej Katriny z 2005 roku, wyraźnie ciąży amerykańskiej walucie.

W konsekwencji powyższych wydarzeń notowania dolara spadły w ostatnich godzinach wyraźnie poniżej 3,52 złotego. Jeśli więc nie zobaczymy trwalszego odbicia amerykańskich rentowności nie jest wykluczone, że dolar spadnie na jeszcze niższe poziomy.

Patrząc na kalendarz makroekonomiczny warto dzisiaj zwrócić przede wszystkim uwagę na dane odnośnie do produkcji przemysłowej z Wielkiej Brytanii, a także raport z kanadyjskiego rynku pracy. To właśnie dolar kanadyjski jest w tym tygodniu na piedestale inwestorów na rynku walutowym, a to wszystko z uwagi na podwyżkę stóp procentowych. O godzinie 9:10 za dolara płacono 3,5236 złotego, za euro 4,2492 złotego, za franka 3,7295 złotego, a za funta 4,6294 złotego.

Arkadiusz Balcerowski, Makler Papierów Wartościowych, Analityk rynków finansowych XTB

Może zaciekawią Cię te artykuły? Kliknij

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na strefabiznesu.pl Strefa Biznesu